Przejdź do głównej zawartości
18[6] Wakacje dobiegały końca. Mirka wiedzącm, że parę dni przed rozpoczęciem roku, musi być w gotowości i na miejscu, nagliła, by wreszcie wybrać się do córki. Pogoda była bardzo nisprzyjając - do południa świat spowijały gęste mgły, a droga daleka. Wyjwchali bardzo wcześnie, Marii gwałtownie protestował, ale otulona ciepłym pledem, ułożona na tylnym siedzeniu, wkrótce zamilkła, a po paru kilometrach zasnęła -Pamiętam Jagusię w jej wieku, z nią nie poszło by tak łatwo - rzekł Adam półgłosem. - O, tak, miało dziecko charakterek - uśmiechnęla się matka do wspomnien. - Tak henio, jak i inne dzieci musiały ustepować. Ona musiała być w centrum podziwiana i adorowana. - A teraz zaszyta w głuchym lesie nikogo nie potrzebuje, tak jej dobrze. - Kto by pomyślał; albo, ze ten cichy nieśmiały Henio tak sobie będzie dawał radę. Doprawdy on mnie zadziwia! - Mirka westchnęłq rozpamiętując różne, trudne sytucje - ale jak miło po latach usłyszeć te słowa! - Daj Boże by ten związek z Klaudią zakończył się małżeństwem. Oboje angażują się coraz bardziej. Jakby tak - to mają to poznańskie mieszkanie, nie muszą się martwić. - Nie wybiegaj tak w przyszłośc - roześmiał się mąż - życie potrafi bardzo zaskoczyć, pisząc swój scenariusz.Póki co jestem szczęśliwy, że Maciek sprawuje pieczę nad lokatorami. Nie chciałbym tych pieniędzy i tego kłopotu.No patrz - dodał - prawie dziewiata, a tu dalej mroczno, szaro i ponuro. Ta mgla - ani w górę, ani w dół. - Zjedż na pobocze, napijemy się kawy. Wysiedli, zeby rozprostować kości. Nasiągnięty wilgocią , spowity w gęstą mgłę, las wyglądał tajemniczo, a nade wszystko pięknie pachniał. Z rzadka przejeżdżające samochody, wygldły jak zjawy ze snu. Wrócili na swoje miejsca i rozkoszowali się gorącą kawą. - Wiesz, jak sobie uświadomię, ze niedługo będę dziadkiem, to ogarnia mnie taka fala radości, czułości i sam nie wiem czego jeszcze - odezwał się powoli ruszając. - Z podobnych uczuć zwierzał mi się Przemek; tak mi go żal. Radość zamieniła się w zgryzotę. Dobrze, że Zuzia odnalazła się w nowej sytuacji, i jak Henio zauważył - jjest bardzo zadowolona. - Tak, tylko pomyśl, co będzie, jak Ta dziewczyna faktycznie zabierze małą Anię. Aż strch pomyśleć. - Wiesz co w życiu Zuzi było już tak różnie - a kończyło się dobrze. Możee i tym razem Opatrzność znajdzie takie wyjście, ze nikt nie będzie płakał. - Gdybym miał brata, nie kochaół bym go bardziej, niż Żeligę. To prawdziwy przyjaciel na dobrei złe. A jego życie, to nawracające pasma udręki. Ledwo wystartował - poharatane ręce, groiżba amputacji. Póżniej parę lat szczęśliwego pożycia z Elwirą, le następne lata, to juyż była huśtawka - raz dobrze, raz żle. W zależnoścui od tego, na il rządził alkohol W kocu rozw2d. - No i szczęśliwy związek z Zuzią. - Póki nie przyzła choroba Elwiy i wybryki Natalki - Przemek, jak zwyke poczuł się winny- Na szczęsci ma kogoś na kim może się oprzeć. - O tak Zuzia go nie zawiedzie. Kiedyś tak sobie pomyślałem, że życie tej kobiety - to gotowy scenariusz filmowy. No bo popatrz Halink opowiadała kiedyś Łukowskim, ze zamierzała adoptować chłopca. Pojechały więz z promotorką z ośrodka adopcyjnego do domu dziecka. Tamta wskazywala na sympatycznego malca, ale Halinkę urzekły piekne szare oczy cichutkiej dziewczyni. Po cczasie okazało się, że mogą być kłpoty, bo mała ma siostrę. Halinka jednak była niezłomna; pokonałła nakazy i zakazy i wzięła obie. - Tak, mama mówiła, że bywało różnie, jak to z dwujką dzieci, gdy matka jest zdana tylko na siebie.I że ona jest przekonana, że nad małłymi czuwali ich tragicznie zmarli rodzice, dlatego nigdy nic się nie stało -- Wychowała, wykształciła; a kiedy zddecydowała wyjść z tego Szweda i wyjechać, to młodsza na to - jak na lato; a Zuzia powiedziała, że zostaje. Pieniądze z pensji, z najmu pokoi - mogła popłynąć, a ona, jak mniszzka. -No bez przesady, mniszki nie lubują się w drogich samochodach. - To przyszło póżniej, jak z nieba spadł wujek Wejhert...nareszcie wyjechali z lasów na otwartą przestrzeń. Mgła zniknęła, jakby nigdy jej nie było. Obudzona jasnością Marii, siadła, oświadczyła, że jest głodna i chce śniadako!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...